Malwin, Malwinek, Malwiś, Malwiśka… można odmieniać jego imię na setki sposobów. Jego droga w schroniskowej rzeczywistości nie była łatwa. Malutki, wystraszony, zawsze w ostatnim rzędzie. Przemykał pod ogrodzeniem wybiegu, nerwowo spoglądając na inne psy i ludzi. W jego oczach oprócz strachu można było zauważyć tęsknotę za kontaktem i byciem jak inne „odważne” psy. Była też w tych oczach nadzieja, że mimo wszystko nie jest niewidzialny. Największą przyjemnością przy pracy z Malwinkiem był moment, kiedy jego kruche ciałko zaczynało się rozluźniać przy głaskaniu. Wspaniale też było patrzeć, jak nawiązuje pierwsze przyjaźnie ze swoimi schroniskowymi kumplami. A oglądanie jego szczenięcej radości w obecności swojego przyjaciela Hugo to uczta emocjonalna dla obserwujących. Malwin przeszedł długą, trudną drogę, żeby się otworzyć i zaufać. Teraz jest radosnym wulkanem energii, który kocha wszystkie psy. Ludzi też zaczyna lubić. Uwielbia spacery, na których potrafi wariować ze szczęścia. Odkrył też, że można się bawić i że go to uszczęśliwia. Na pewno w jakimś obcym języku Malwin znaczy radość.
Dla Malwina szukamy domu z ogrodem i miłym psem rezydentem. Jest wielkie prawdopodobieństwo, że dogada się z każdym nie zważając na wiek, płeć i wielkość. Obecnie nie mamy możliwości zrobić zapoznania, więc przyszła rodzina musi mieć wiedzę o komunikacji psiej i potrafić kształtować relacje między zwierzętami. Możliwe, że Malwin nigdy nie mieszkał w prawdziwym dobrym domu, a więc jego rodzina będzie musiała nauczyć go wchodzenia do budynku, spania na ciepłym posłaniu czy wsiadania do auta. Wierzymy, że z pomocą miłego psa rezydenta da się to zrobić i wreszcie Malwin zacznie prawdziwe życie.
Pod opieką grupy Żółte Boksy
[Żółte Boksy](https://www.facebook.com/grupabehawioralna/)