Amondi to imię, które w języku plemienia Luo z Kenii oznacza dziecko urodzone nad ranem. Nie wiemy, czy sunia urodziła się o tej porze dnia, ale na pewno nie urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą, skoro znalazła się na Paluchu.
Amondi, gdy trafiła do schroniska, była przerażona panującym tu zgiełkiem i sytuacją, w której się znalazła. Leżała skulona w swoim posłaniu jakby chciała być niewidzialna, a jej śliczne duże brązowe oczy z przerażeniem śledziły każdy ruch człowieka, który próbował ją dotknąć czy pogłaskać.
Z czasem dzięki naszej cierpliwości, sunia zaczęła się coraz bardziej otwierać, opuszczać swoje legowisko i wychodzić na zewnątrz na wybieg.
Teraz Amondi to inny pies. Swoich wolontariuszy wita z radością, wspina się na kolana i na powitanie obwąchuje po twarzy. Daje sobie założyć szelki i pierwsza czeka przy wyjściu z boksu. Na spacerze idzie śmiało, ogląda się za człowiekiem i łatwo ją przywołać, gdy zagubi się w krzaczkach. Zdarza się również, że jak coś ją przestraszy, niepewnie chowa ogonek pod siebie.
Okazało się, że ma swój ,,charakterek'' i szczekającym na nią psim kolegom odpowiada z nawiązką. Jej nowy opiekun na pewno będzie musiał popracować nad jej stosunkiem do innych psów oraz rowerzystów, za którymi chyba też nie przepada 😉
Sunia potrzebuje również trochę czasu, żeby zaufać nowemu człowiekowi.
Liczymy, że znajdzie się taki dom dla niej.
Zapraszamy na nasz instagram:
www.instagram.com/psiakina6/